piątek, 29 lipca 2011

Manifest niekoniecznie literacki

Po raz ostatni próbowałam wstawić zdjęcia na pingerze - naoglądałam się wystarczająco "przerw technicznych" i "ładowania się załączników". Wrrr... Z przyjemnością rozejrzę się teraz po blogspocie - nie jest to teren zupełnie mi obcy, bo wiele blogów stąd oglądałam, albo odwiedzam regularnie.
Tak czy inaczej witam wszystkich.
Z blogu korzystam przede wszystkim, żeby nie zamęczać niewinnych przechodniów oglądaniem zrobionych przeze mnie zdjęć. Rozumiem, że nie wszytkich może interesować trzydzieste drugie ujęcie tego samego bratka, a publikując na blogu wybieram, a przynajmniej staram się wybrać jedną fotografię (góra trzy). Oprócz zdjęć wcześniej wspomnianych roślinek, będą też dokumentacje moich prób w dziedzinie tworzenia biżuterii, gotowania, recenzja książki lub dwóch, i last but not the least kolejne misie (uszyte, wydziergane, kupione i ukradzione). Obiecuję za to nie narzekać na pogodę, marudzić o braku czasu, i zanudzać o braku weny.
Tyle manifestu.
Teraz czas pobawić się ustawieniami nowego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz