piątek, 29 lipca 2011
Różowy kwiatek
... a o czym to ja miałam pisać nim zabrałam się za tworzenie nowego bloga?
... o moim ulubionym/znienawidzonym kolorze. zaczęłam od przeglądania wczoraj zrobionych zdjęć, wśród których króluje kwiatek, który osobiście nazywam tancereczkami albo baletnicami (nie znam jego właściwej nazwy, ale te związane z tańcem doskonale do niego pasują).
Pozazdrościłam roślinkom pięknych ozdób w postaci kwiatów i zabrałam się za tworzenie własnej różowej dekoracji. Wybór padł na różowe sznurki sutaszu, które w zasadzie były już zaplanowane do czegoś innego , ale cóż poradzić, pasmanteria daleko i zupełnie nie po drodze... O sutaszu w zasadzie wiem tyle, ile można się dowiedzieć oglądając zdjęcia gotowych prac zamieszczanych w internecie - co jakoś mnie nigdy nie powstrzymuje żeby samemu spróbować. Tym razem umyśliłam sobie spróbować zrobić symetryczny wisior... obszyłam koraliki z jednej strony, obszyłam z drugiej strony, zamknęłam wzór, zawiesiłam na szyi i zorientowałam się, że na tacce został mi jeden koralik... dziwne, bo byłam pewna że starannie wyliczyłam ile ich będzie potrzebne... tak więc miało być symetrycznie, a wyszło jak zawsze... ale i tak jestem z siebie dumna - a następnym razem będę bardziej uważać na koraliki.
Hmm... lekko się nie mogę połapać jak ładnie wkomponować zdjęcia w tekst, ale nad tym pogłówkuję innym razem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Roślinka nazywa sie fuksja inaczej zwana ułanką.
OdpowiedzUsuń