Zabrałam dzisiaj ze sobą w kilkukilometrową wycieczkę do najbliższego supermarketu aparat fotograficzny. Wycieczka miała na celu obfotografowania każdego liścia i krzaczka, który mieni się jesienną szatą. Tule planami, a właściwie nawet mnie nie zdziwiło to, że po kilku zdjęciach na wyświetlaczu aparatu zaczęła migać czerwona lampka sygnalizująca wyczerpaną baterię. Złośliwość rzeczy martwych w pełnej krasie.
Biała kora brzóz wyróżnia się niezależnie od pory roku - to chyba moje ulubione drzewa - taki smukłe i jasne. Zimą, bez liści, z cienkimi pajęczymi gałązkami wyglądają jak upiory. Do niedawna za oknem miałam lasek brzozowy, ale po latach gróźb sąsiedzi w końcu wycieli drzewa i teraz mam widok na gołą ziemię zarośnięta chwastami i wielki, zielono-biały plastikowy namiot.
I dwie zupełnie przypadkowe, mało jesienne fotografie:
O ja lubie brzozy za te wiotkośc gałązek i delikatność listków, fajna droga do sklepu:)
OdpowiedzUsuńpiękna jesień
OdpowiedzUsuń