środa, 11 lipca 2012
Szal ananasowy
Ten szal powstawał wyjątkowo długo z kilku powodów, po pierwsze zaczynając go jakoś nie zdawałam sobie sprawy jakie wyzwanie stawia przede mną wzór - pięćdziesiąt rzędów, w tym dwa szeregi ananasów, które wymyślono tylko po to, żeby się pomylić w początkowych słupkach i zorientować dopiero kilka rzędów dalej, do tego wybrałam malutkie szydełko - nigdy jeszcze nie robiłam takiego dużego projektu takim malutkim szydełkiem (dla moich niedowidzących oczu 2 mm to łepek od szpilki).
Poza tym ostatnie kilka tygodni było w moim życiu dość stresujące: najpierw "konkurs" o pracę, który obejmował dwuczęściowy egzamin z zupełnie mi nieznanych tematów (tzn. nie znanych miesiąc temu, bo teraz cześć paragrafów recytuję przez sen), do tego nieszczelne okna zapewniły mi w nocy, w czasie największej nawałnicy w tym roku (w mojej okolicy oczywiście, nie w całej Polsce, bo oglądając relacje mam wrażenie, że i tak wykręciłam się sianem) zalane półki z ukochanymi książkami i elektroniką. Potem mama trafiła do szpitala, a babcia zupełnie straciła kontakt z rzeczywistością. W każdym razie miałam sporo rzeczy na głowie i rzadko sięgałam po szydełko, bo książki są dla mnie pierwszą i najlepszą formą pocieszenia, więc szal powstawał długo i jeszcze dłużej.
Tym niemniej już jest skończony a ja zaczynam wychodzić na prostą - książki wysuszone, telefon wymienię za miesiąc, mama wyszła ze szpitala, a babcia jest na nowych lekach i wygląda na to, że od przyszłego miesiąca będę miała stałą pracę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieszę się, że wszystko wychodzi na prostą. A szal jest cudny:)
OdpowiedzUsuńCudo !
OdpowiedzUsuńPiękny szal :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dlugo robilaś ale teraz robi duuuuże wrażenie:)
OdpowiedzUsuń