Próbuję ogarnąć wszystkie zaległe projekty z zeszłego roku, ale zaczyna mi już powoli brakować uporu. Oprócz trzech różnych chust zaczętych w grudniu, w szufladzie straszył rozkrojony królik, a ponieważ wyglądał lekko makabrycznie czas był najwyższy żeby go połączyć w całość. Nawet udało mi się namówić mamę do współpracy (ja mam kategoryczny zakaz zbliżania się do domowej maszyny do szycia) i szmacianka pozszywała się nadspodziewanie szybko. W trakcie zszywania usłyszałam, że źle wykroiłam sukienkę i dlatego materiał po podwinięciu odstaje, ale mi się efekt podoba. Ciesze się, że udało mi się znaleźć materiał w kratę - uwielbiam serwetki z materiału w kratę, więc królik będzie pasował do wystroju biurka.
Z rzeczy zrobionych, ale niepokazywanych mam jeszcze bransoletkę, którą zrobiłam sobie na urodziny. Bardzo podoba mi się wzór, w jaki układają się koraliki (3 czarne, 1 biały).
W sumie powinnam teraz wrócić do szydełkowania, bo obiecałam sobie, że nie zacznę nic nowego nim nie skończę co najmniej dwóch.
Rany super ta królisia, ja tam nie widzę, żeby cos było źle wykrojone:))) a i bransoletka śliczna, sama bym taka chętnie ponosiła:)))
OdpowiedzUsuń