Nie mam pojęcia jak się nazywa po polsku lover's knot (albo solomon's stitch, jak kto woli), ale na własny użytek przetłumaczyłam to jako węzeł kochanków. Szybki, efektowny splot zaowocował błyskawicznie zrobioną chustą.
Nawet nie próbowałam jej rozkładać do zdjęć, bo jest olbrzymia. Poza tym splot i właściwości przędzy (nie mam pojęcia co to jest - wełna na pewno nie, akryl też nie, na bawełnę mi nie wygląda - po prostu kłębek bez banderoli) gwarantują, że nawet udrapowana na ramionach nie rozłoży się równo.
Zaczęłam ją w sobotę i nawet nie musiałam się specjalnie wysilać, żeby na dzisiaj zdążyć. Jedyny problem w moim mniemaniu polega na tym, że do splotu nie pasuje żadna bordiura. Nawet ta zaproponowana przez projektanta nie pasowała mi do całości (wzór). W końcu zdecydowałam się na pozostawienie jej bez bordiury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz