wtorek, 15 maja 2012

W krainie smoków

Albo raczej smoki w krainie zakupów czyli "wielka wystawa" smocza w Galerii Łódzkiej. Ekspozycje będą jeszcze do zobaczenia przez cały tydzień, gdyby ktoś był zainteresowany, a kiedy ja byłam w centrum handlowym najbardziej zainteresowane były dzieci. Trochę żałuję, że nie mogłam chociaż jednego z eksponatów przywlec ze sobą - owszem dorosłe okazy byłyby za duże, żeby je zmieścić przez drzwi pekaesu, ale jajo zdecydowanie był uniosła. Bestie wyglądały zdecydowanie nieswojo wśród sklepów, właściwie nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł smoczej wystawy i dlaczego, no ale nie będę wybrzydzać, gdy miałam okazję zaspokoić swoją smoczą obsesję, przy okazji przeczytać nowy tomik Szymborskiej, kupić koraliki, powybrzydzać w pasmanterii, itd.
Tyłem do jednego z wejść stał smok ognisty, tradycyjnie pilnujący skrzyni skarbów i leżący na stosach monet.

 Krakeny do tej pory kojarzyły mi się z gigantyczną ośmiornicą, a przynajmniej czymś posiadającym całe mnóstwo macek, ale na wystawie został zaprezentowany jako smok. Jajo tez miał jakieś dziwne - przypominało raczej radioaktywną jajecznicę.


Mój zdecydowany faworyt wystawy to smoczątko śpiące w skorupie jaja - jeżeli zdecydowałabym któreś ukraść to łapałabym jego :) Zresztą jego dorosła wersja też nie była do pogardzenia.


Jeden ze smoków był tak leniwy, że zbudowali na nim dekoracje, zresztą te pseudo-mury to ja już widziałam we wcześniejszych wystawach w galerii.

Miniaturowy smok - fragment dioramy wioski, której groził gad. Cała aranżacja średni mnie interesowała, ale gad był ślicznie dopracowany.
I największy, i podobno najgroźniejszy eksponat w galerii, który nie zrobił na mnie spodziewanego wrażenia, głównie ze względu na wystrzępione skrzydła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz