Tęczowa chusta i kamizelka z kwiatuszkami

Najpierw chciałabym się pochwalić nowym nabytkiem - puzzlami piankowymi. Naszukałam się ich trochę - w końcu musiały być duże, jednolite i wystarczająco grube do wbijania szpilek. Wiadomo już po co mi były potrzebne? 

Stwierdziłam, że tęczowa chusta wystarczająco długo odleżała w szafie i należałoby ja zablokować, żeby wreszcie zobaczyć jak wygląda. Idealne maty znalazłam w miejscu gdzie się ich zupełnie nie spodziewałam - w chińskim markecie, upchnięte w koszu między bielizną i skarpetkami. Dość trudno je było przywlec do domu zapchanym autobusem, ale co tam :) Wczoraj je pierwszy raz rozłożyłam, bo kilka dni spędziły na tarasie wietrząc się - po rozpakowaniu śmierdziały niemiłosiernie.

Jak widać zależało mi na ząbkach na brzegu, ale niespecjalnie przejmowałam się żeby prawa i lewa strona były idealnie równo naciągnięte. 

Dosłownie przed chwilą odpięłam szpilki, więc wrzucam więc jeszcze na szybko zaimprowizowaną sesję zdjęciową.

I na końcu chciałam pokazać kamizelkę, którą zrobiłam w tym tygodniu. Wzór znalazłam dawno za pośrednictwem tego bloga, kłębki też miałam w pudełku, ale dopiero teraz mi się zebrały chęci do robienia. Tylko z guzikami był problem i dopiero trzeci komplet kupiony w pasmanterii pasował.

Co do kwestii pokazywania ubrań "na ludziu" - zastanawiałam się nad tym cały tydzień i rozumiem, że jak pokazuje wdzianko szydełkowe dużo lepsze wyobrażenie o nim dałoby zdjęcie z modelem. Jednakże sama nie czuję się komfortowo pozując do takich zdjęć, a nie mam kogo poprosić o taka przysługę. W związku z tym zdjęcia będą "z wieszaka" i nie ma co się spodziewać zmiany w najbliższym czasie.