Długo się zabierałam do pisania, ale pokonała mnie grypa, malowanie, grypa, malowanie i jeszcze trochę grypy. W sumie dzisiaj też nie ma zdjęć w plenerze, chociaż słoneczko ładnie świeci, bo mój kaszel nadal straszy okoliczne wiewiórki.
W sumie stwierdziłam jednak, ze jak się nie zbiorę i nie pokarzę dwóch ostatnich chust to zima mnie zastanie z kolejnym postem. A chusty są bardzo letnie, bambusowe, chłodne, zupełnie nie pasujące do śnieżnej pogody. Pierwszą zaczynałam w największych lipcowych upałach - i miała być najpierw bluzeczką, potem narzutką, potem czymś jeszcze innym. Koniec końców wyglada tak:
Wzorek dostępny tutaj. Chustka tak bardzo spodobała się mamie, że powstała dla nie druga wersja:
Nie tak znowu dyskretnie chwalę się moim nowym kufrem na skarby - przytargałam go do domu wczoraj i już napełniłam. Miałam serdecznie dość tekturowych pudełek na szafach i w ramach ukoronowania malowania zrobiłam z nimi porządek.
Piękne chusty, ta pierwsza ma super kolory :) Taka skrzynia i mnie sie marzy :)
OdpowiedzUsuńCudne chusty:)poczęstuje się wzorkiem:)))pozdrowionka:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle sliczne:))
OdpowiedzUsuńCudne chusty :-) Wspaniałe kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.