Włóczka kupiona z ciekawości dla surowca - z sierści tybetańskiego jaka- długo leżała czekając na natchnienie.Następnie chusta zrobiona na przełomie grudnia i stycznia tego roku dopiero niedawno
doczekała się blokowania i wreszcie jest się czym pochwalić.
Wcześniej chusta wyglądała jak zmięty kłębek nieszczęścia, na którego widok ogarniały mnie wątpliwości czy wybrałam właściwy wzór dla tej akurat włóczki i nie należałoby wszystkiego spruć i zacząć od początku. To pierwsza rzecz, do której nie miałam żadnego wzoru lub schematu, tylko zdjęcie gotowej pracy i do końca nie byłam pewna czy wybrane przeze mnie rozwiązanie da podobny efekt. Do tego pojedynczy motek skończył się stanowczo za szybko i trzeba było dokupić kolejny (na szczęście nie było z tym problemu).
Dzięki wodzie i szpilkom wyrównały się wszystkie niedoskonałości (i stworzyły następne bo nierówno naciągnęłam z jednaj strony i oś symetrii diabli wzięli). Mimo wszystko jest dokładnie taka, jak sobie wymyśliłam, delikatna, miękka, w pięknym odcieniu różu.
Przepiękna:)pozdrawiam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńMasz być z czego zadowolona, bo chusta piękna - delikatna i zwiewna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękna! Ciekawy wzór i pyszny kolor!
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierwszy. Tworzy Pani śliczne chusty.
OdpowiedzUsuńJeśli to Panią zainteresuje, to chcę zaprosić na Zeberkowe candy (www.sklep-zeberka.blogspot.com)
przepiękna!:)
OdpowiedzUsuńWitam,prześliczna chusta !!!! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJest przepiekna! Delikatna, subtelna i zwiewna. Wzór idealnie zgrany z kolorem. Normalnie oka nie można oderwać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo jest to! Chusta jak mgiełka w cudnym kolorze, brawo, piękna. Pozdrowienia, Krista
OdpowiedzUsuń